Etykiety

sobota, 13 kwietnia 2013

Nie lękajcie się: podsumowanie

Miałem sen...

    Zaczepiła mnie pewna kobieta. Spojrzałem na nią. I było to wejrzenie Boga na Człowieka.
     Chwilę później ona leżała na ziemi a ja pochylałem się nad nią. Wkoło nas był tłum ludzi świadomych ważnego wydarzenia, które właśnie miało się odbyć w jej życiu. Ktoś z tłumu lekko podtrzymywał głowę tej kobiety.
     Wejrzałem na nią oczyma duszy. Zobaczyłem jej nędzę i tym, kim mogłaby być. Ogromnie się WZRUSZYŁEM. Wiedziałem, skąd się wzięło jej ogromne napięcie i cierpienie w życiu. Widziałem jej lęki i zwątpienia. Widziałem też ich źródło. Zrozumiałem, że do tej pory była w życiu sterowna przez innych. To inni mówili jej, co i jak ma robić. Od dziecka pozwalała sobą manipulować i nieświadomie przyjmowała na siebie zło, uznając je za własne. Była manipulowana i nie trafiła na nikogo, kto by jej to uświadomił. Wzruszyłem się i zapłakałem nad jej życiem, które odczułem JEDNYM MGNIENIEM.
     Spojrzałem w jej oczy. Wejrzeniem czystym, pełnym niezmierzonej MIŁOŚCI i DOBROCI, które było jak balsam dla jej umęczonego ducha. Zrozumiałem, że TAK PATRZY BÓG NA SWE UMIŁOWANE DZIECI. TAK PATRZYŁ JEZUS, GDY UZDRAWIAŁ.
     Jej oczy były puste. Nieobecne. Ciemne. Siedział w nich demon.
     Położyłem na nią lewą dłoń i rozkazałem mu ją opuścić. Duch Boży spoczął na mnie. Poczułem niewyobrażalną siłę, która przeszła przez mnie i zaczęła wyciągać z niej zło. Byłem bezpieczny a jednocześnie poczułem lęk, bo Moc ta wsysała go do mnie, w moje ciało. Nie myślałem, nie spodziewałem się, że to tak działa. Sądziłem, że Pan zabiera to zło. Teraz zrozumiałem, dlaczego mistycy biorą cierpienia, „krzyże” innych na siebie a Pan daje im siłę, by w niesieniu ich wytrwali.
     Lękając się, mimowolnie zakryłem się przed nią prawą ręką. Ale i tak MOC robiła swoje. Dusza kobiety została oczyszczona i napełniona światłem ZROZUMIENIA. Wiedziała, co się stało. Była w komunii z Bogiem.


***
    
     Do rana już nie mogłem zasnąć. To, co widziałem a w zasadzie JAK widziałem sprawiało, że nie sposób tego opisać. Pan pozwolił mi spojrzeć Swoimi oczami. Było to wejrzenie TOTALNE, pełne niewyobrażalnej MIŁOŚCI, którą nie umiem opisać. To wejrzenie odczytało całą historię tej kobiety. Pan wejrzał nim na człowieka, na jego nędzę i ułomność i WZIĄŁ GO W OBJĘCIA. Bóg pozwolił mi zrozumieć, że w ten sposób pochyla się nad nami jak nad swymi ukochanymi dziećmi, których UWIELBIA KOCHAĆ.
     Ujrzana historia kobiety nie była typową retrospekcją jej życia, co jak dotychczas myślałem, będzie czymś w rodzaju wyświetlanej taśmy z naszego życia. Było to CAŁOŚCIOWE i TOTALNE wejrzenie na nędzę żywota kogoś, kto kocha nas bezgranicznie i zrobi wszystko, by miłością swą się podzielić. Gdy o tym myślałem, mogłem tylko płakać...

     Myślę, że przez ten sen Pan pokazał mi prawdziwy obraz i motywy „duchowej walki”, które powinny nami kierować, gdy modlimy się za kogoś. Pokazał, że jedynym i prawdziwym powodem, dla którego powinniśmy to robić, jest głęboka, niesamolubna MIŁOŚĆ DO DRUGIEGO CZŁOWIEKA. To Bóg, i tylko i wyłącznie On daje nam impuls i obdarza MOCĄ do takiej walki. Stajemy do niej tylko na wyraźne Jego wezwanie, bo tylko pełne z Nim zjednoczenie gwarantuje nam sukces. W ten sposób każde duchowe zwycięstwo jest dziełem Boga. Wypływa z Jego Woli i dzieje się na Jego chwałę.


Obym nigdy nie zapomniał takiego wejrzenia...

ps. Polecam film Nieokiełznana Miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz