Zacny mój Sługa usprawiedliwi
wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie.
(Izajasz 53,11)
Gdyby zapytać
współczesnych chrześcijan, jaki noszą w sobie obraz Jezus, myślę
że dla większości byłby to właśnie taki obraz Boga-Człowieka,
który lituje się nad każdym zbrodniarzem i pokornie przyjmuje
swoją śmierć na krzyżu. Gdyby określić go cechami, większość
odpowiedziałaby: dobry, miłosierny, pokorny, cichy, wierny,
sprawiedliwy, kochany, mądry. Część miałaby przed oczami
wielkiego nauczyciela. Część obraz skatowanego i ukrzyżowanego
Boga-Człowieka. Część maleńkiego Jezusa na sianku. Niektórzy
wielkiego cudotwórcę.
Mistrz kojarzy się z
pokorą i nadstawieniem drugiego policzka, wjazdem na osiołku i
tłumami wiernych, którym głosi mądre kazania. Unikaniem zwady i
głoszeniem pokoju. Widzimy w nim największego przyjaciela
człowieka, który stał się dla nas barankiem ofiarnym. Myśląc o
naśladowaniu go, widzimy postaci wielkich świętych, do których
nam równie daleko, jak do księżyca. Słowem, dostrzegamy w Nim tak
wiele wielkich, wspaniałych cech, jak pewnie w nikim innym, ideał
pełen cnót, ale zwykle nie... Wielkiego Wojownika.
Bo i jak tu wyobrazić
sobie postać Jezusa na ringu, koło znanego boksera. Albo na wojnie,
jako głównodowodzącego generała. Dla wielu samo takie zestawienie
jest nie do pomyślenia. Bo z czym jak z czym, ale z bezpośrednią
walką Jezus się nie kojarzy. Przecież powtarzał, że kto mieczem
wojuje, ten od niego ginie i by nadstawić drugi policzek...
Ale Jezus jest
wojownikiem. Największym z największych. Zawsze w pierwszym
szeregu, przed apostołami. Zawsze na najgorszym froncie, wśród
żebraków i trędowatych, bandytów i złodziei, w miejscach, gdzie
inni baliby się iść. Żadnej broni i podstępu. Tylko On i Jego
wielkie serducho. Bo Jest Wojownikiem Serc.
Nie sądźcie, że
przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Kto nie bierze swego
krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć
swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu,
znajdzie je.
(Mt 10, 34-39)
Każdego dnia, w każdej
chwili ten największy Wojownik puka do naszych serc, zapraszając do
wspólnej walki o największą stawkę: duszę. Nie ma nic
cenniejszego, nic piękniejszego na świecie, niż ta maleńka
cząsteczka Boga, którą ofiarował nam w swej łasce. I nie ma nic
bardziej pogardzanego i niszczonego przez współczesny świat.
Nie czekajmy. Odwróćmy oczy
od współczesnych bohaterów z telewizora: to tylko cukierki, od
których bolą zęby. Nie bójmy się, nie jesteśmy sami! Tuż obok jest
ktoś, kto już wygrał tę walkę za nas. Wystarczy tylko, że
odpowiemy na Jego pukanie. Wpuścimy do serca. A gdy trzeba, On
stanie wraz z armią aniołów by ocalić nas od mroku. A potem
poprowadzi do zwycięstwa nad szarością, która nas tłamsi na
każdym kroku.
Nie miał On wdzięku
ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam
podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści,
oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa,
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
(Izajasz 53, 2-3)
To Ten
niepozorny mąż, którego widział w swej wizji Izajasz, pozornie
bez blasku i wdzięku we współczesnym świecie; mąż tak
wzgardzony, przed którym się zakrywa twarz - to właśnie Jezus.
Najmniejszy z najmniejszych po to, by nas ocalić, wywyższyć naszą
godność. To Wojownik Światłości, o którym pisze św. Jan:
Głowa Jego i włosy - białe jak
biała wełna, jak śnieg,
a oczy Jego jak płomień ognia.
Stopy Jego podobne do drogocennego metalu,
jak gdyby w piecu
rozżarzonego,
a głos Jego jak głos wielu wód.
W
prawej swej ręce miał siedem gwiazd
i z Jego ust wychodził
miecz obosieczny, ostry.
A Jego wygląd - jak słońce, kiedy
jaśnieje w swej mocy.
Kiedym Go ujrzał,
do stóp Jego
upadłem jak martwy,
a On położył na mnie prawą rękę,
mówiąc:
"Przestań się lękać!
Jam jest Pierwszy i
Ostatni i żyjący.
Byłem umarły, a oto jestem żyjący na
wieki wieków
i mam klucze śmierci i Otchłani.
(Ap 1, 14-18)
Oto On. Wojownik
jaśniejszy od słońca. Ten, któremu podlega życie i śmieć. Oczy
ma jak płomienie, z ust wychodzi ostry miecz a światłość powala
na ziemię. To władca który był na początku i zostanie na końcu
wieków, któremu nic się nie oprze. Przyjaciel, który odda za
ciebie życie...
A ty, jaki nosisz w sobie
obraz Jezusa?