Etykiety

czwartek, 21 listopada 2013

Jaki mamy w sobie obraz Jezusa?

Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie.
(Izajasz 53,11)

Gdyby zapytać współczesnych chrześcijan, jaki noszą w sobie obraz Jezus, myślę że dla większości byłby to właśnie taki obraz Boga-Człowieka, który lituje się nad każdym zbrodniarzem i pokornie przyjmuje swoją śmierć na krzyżu. Gdyby określić go cechami, większość odpowiedziałaby: dobry, miłosierny, pokorny, cichy, wierny, sprawiedliwy, kochany, mądry. Część miałaby przed oczami wielkiego nauczyciela. Część obraz skatowanego i ukrzyżowanego Boga-Człowieka. Część maleńkiego Jezusa na sianku. Niektórzy wielkiego cudotwórcę.

Mistrz kojarzy się z pokorą i nadstawieniem drugiego policzka, wjazdem na osiołku i tłumami wiernych, którym głosi mądre kazania. Unikaniem zwady i głoszeniem pokoju. Widzimy w nim największego przyjaciela człowieka, który stał się dla nas barankiem ofiarnym. Myśląc o naśladowaniu go, widzimy postaci wielkich świętych, do których nam równie daleko, jak do księżyca. Słowem, dostrzegamy w Nim tak wiele wielkich, wspaniałych cech, jak pewnie w nikim innym, ideał pełen cnót, ale zwykle nie... Wielkiego Wojownika.

Bo i jak tu wyobrazić sobie postać Jezusa na ringu, koło znanego boksera. Albo na wojnie, jako głównodowodzącego generała. Dla wielu samo takie zestawienie jest nie do pomyślenia. Bo z czym jak z czym, ale z bezpośrednią walką Jezus się nie kojarzy. Przecież powtarzał, że kto mieczem wojuje, ten od niego ginie i by nadstawić drugi policzek...

Ale Jezus jest wojownikiem. Największym z największych. Zawsze w pierwszym szeregu, przed apostołami. Zawsze na najgorszym froncie, wśród żebraków i trędowatych, bandytów i złodziei, w miejscach, gdzie inni baliby się iść. Żadnej broni i podstępu. Tylko On i Jego wielkie serducho. Bo Jest Wojownikiem Serc.

Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
(Mt 10, 34-39)

Każdego dnia, w każdej chwili ten największy Wojownik puka do naszych serc, zapraszając do wspólnej walki o największą stawkę: duszę. Nie ma nic cenniejszego, nic piękniejszego na świecie, niż ta maleńka cząsteczka Boga, którą ofiarował nam w swej łasce. I nie ma nic bardziej pogardzanego i niszczonego przez współczesny świat.

Nie czekajmy. Odwróćmy oczy od współczesnych bohaterów z telewizora: to tylko cukierki, od których bolą zęby. Nie bójmy się, nie jesteśmy sami! Tuż obok jest ktoś, kto już wygrał tę walkę za nas. Wystarczy tylko, że odpowiemy na Jego pukanie. Wpuścimy do serca. A gdy trzeba, On stanie wraz z armią aniołów by ocalić nas od mroku. A potem poprowadzi do zwycięstwa nad szarością, która nas tłamsi na każdym kroku.

Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
(Izajasz 53, 2-3)

To Ten niepozorny mąż, którego widział w swej wizji Izajasz, pozornie bez blasku i wdzięku we współczesnym świecie; mąż tak wzgardzony, przed którym się zakrywa twarz - to właśnie Jezus. Najmniejszy z najmniejszych po to, by nas ocalić, wywyższyć naszą godność. To Wojownik Światłości, o którym pisze św. Jan:

Głowa Jego i włosy - białe jak biała wełna, jak śnieg,
a oczy Jego jak płomień ognia.
Stopy Jego podobne do drogocennego metalu,
jak gdyby w piecu rozżarzonego,

a głos Jego jak głos wielu wód.
W prawej swej ręce miał siedem gwiazd
i z Jego ust wychodził miecz obosieczny, ostry.
A Jego wygląd - jak słońce, kiedy jaśnieje w swej mocy.
Kiedym Go ujrzał,
do stóp Jego upadłem jak martwy,
a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc:
"Przestań się lękać!
Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący.
Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków
i mam klucze śmierci i Otchłani.
(Ap 1, 14-18)

Oto On. Wojownik jaśniejszy od słońca. Ten, któremu podlega życie i śmieć. Oczy ma jak płomienie, z ust wychodzi ostry miecz a światłość powala na ziemię. To władca który był na początku i zostanie na końcu wieków, któremu nic się nie oprze. Przyjaciel, który odda za ciebie życie...

A ty, jaki nosisz w sobie obraz Jezusa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz