Etykiety

wtorek, 31 grudnia 2013

Gry kręcisz się w koło



Jest taka pułapka, w którą wpada wielu ludzi: wyrzekając się nadziei, drepcze w życiu w kółko, wokół starych, często niezdrowych przyzwyczajeń. Tłumacząc się „nie tym czasem”, trudnościami w życiu i w pracy, problemami w życiu prywatnym, odkładamy na później bycie lepszym, ambitniejsze plany i zamierzenia. Po czasie okazuje się, że tych planów jest coraz mniej i mniej, aż w końcu stają się tylko cieniem przeszłości, gryzącym duszę a my drepczemy w kółko, pozbawieni nadziei na zmianę.

To pułapka, która pozbawia nas skrzydeł. Jeśli w niej tkwisz, czujesz że w czymś „ugrzęzłeś” a wszelkie próby wyjścia z tej sytuacji tylko głębiej wbijają cię w „bagno”, to nie próbuj więcej wydostać się samemu. Oddaj to Bogu. On tylko czeka, aż go o to poprosisz.

Kto z was jeśli ma jedną owcę, i jeżeli mu ta w dół wpadnie w szabat, nie chwyci i nie wyciągnie jej?
(Mat. 12:11)

Bóg chce, byśmy mu zaufali. Zawołali do niego z głębi serca i oddali całego siebie, ze wszystkimi problemami i smutkami. Gdy dopada cię smutek i zniechęcenie – wzywaj imienia Pana. Gdy przeciwności losu zaczynają się piętrzyć – wzywaj imienia Pana. Wezwij go, bo sam nie dasz rady wszystkiego zmienić. Wezwij, bo On na to czeka. Chce być przy tobie i rozwiązać twoje problemy. Rozwiązać je i wskazać konkretną drogę, jaka była ci wyznaczona w Księdze Życia. Dał nam przy tym konkretną obietnicę życia nie tylko szczęśliwego, ale i wiecznego: Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki (J 11,26).

Bóg jest miłosierny i pragnie naszego szczęścia. On wie, że naturą ludzką jest błądzić. Dlatego daje nam gotowe wskazówki, jak uniknąć złych wyborów. Jedną z nich to słowa bożego błogosławieństwa, które mamy ogłaszać nas swoją rodziną i innymi, błogosławieństwa, w którym jest boże Światło, mające moc rozświetlić nasze drogi:

Powiedz Aaronowi i jego synom: tak oto macie błogosławić Izraelitom. Powiecie im: Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem. Tak będą wzywać imienia mojego nad Izraelitami, a Ja im będę błogosławił.
(Lb 6, 23-27)

Jest to konkretna wskazówka jak i obietnica. Pan mówi, że jeśli będziesz przekazywał słowa tego  błogosławieństwa, On użyje swojej mocy, zwróci Swoje oblicze i obdarzy osobę błogosławioną Swą łaską. Rozświetli ścieżki życia, przerwie błędne koło myślenia i wskaże najlepsze wybory. Jedyne co mamy zrobić, to wzywać Jego imienia i błogosławić rodzinę i swoich bliskich słowami przekazanego błogosławieństwa a Pan nas umocni.

Przekaż więc dalej słowa tego błogosławieństwa i Niech cię błogosławi Pan…

niedziela, 29 grudnia 2013

Sabinki „Dzień Kolędowy”

Czy jesteś dla swojej rodziny błogosławieństwem?
Czy sam to boże błogosławieństwo przekazujesz?


Super były te święta. Wspaniałe prezenty, choinka, kolędy, tyle pyszności na stołach. Niektórzy mówili, że brakuje śniegu ale przecież i bez niego można świętować. W końcu to czas, gdy Pan Bóg obdarzył nas najpiękniejszym prezentem, największym skarbem, o jakim moglibyśmy sobie pomarzyć – oddał nam maleńkie, bezbronne niemowlę, które ma siłę zmienić cały świat, zmienić nas samych.

Sabinka jest już w drugiej klasie i dobrze zna historię narodzin Jezusa. Wie jak i po co się narodził. Wie już też, jak ważne są te coroczne boże narodziny dla każdego człowieka. Wie to wszystko, bo wkrótce czeka ją komunia a wraz z nią wspólne, wieczorne czytanie na głos Pisma Świętego w domu. Tata zdradził jej też w tajemnicy, że już w ostatni świąteczny wieczór będzie mogła przeczytać wybrany fragment gościom.

Sabinka nie mogła się doczekać. Wybrała odpowiedni fragment z Biblii, nauczyła się też kilku nowych kolęd. Aż nadszedł wytęskniony „Dzień Kolędowy”, a właściwie wieczór, gdy do ich domu zjechała się cała rodzina by wspólnie śpiewać kolędy. Tym razem wypadło na ich dom, w zeszłym roku kolędowali u babci, a jeszcze wcześniej u cioci Marzenki. Sabinka dobrze wiedziała, że rodzinne kolędowanie było starą tradycją, starszą niż ona sama.
Dlatego, wraz z rodzicami, z radością witała kolejnych gości. Zjawiali się z kolędą na ustach i kolejnymi prezentami, dla dzieci i dorosłych. Dziewczynka bardzo się cieszyła, bo byli prawie wszyscy: dziadek z babcią od mamy, brat mamy, wujo Henryk z ciocią Bożeną, ciocia Miecia z synami, kuzyn Mieczysław, ciocia Maria z wujkiem Bartkiem. Zabrakło tylko cioci Małgosi, siostry taty z mężem i synem, która mieszkała za granią i nie mogła przyjechać, wujka Rafała z rodziną i drugich dziadków.

Było wesoło i radośnie. Wspólne łamanie się opłatkiem, śpiewanie kolęd, i rozmowy, rozmowy, rozmowy przy suto zastawionym stole i kolejnych lampkach wina. Rodzinne rozmowy o wszystkim i o niczym. Po raz pierwszy brała w nich udział Sabinka. Z dumą siedziała wśród dorosłych i próbowała zrozumieć, o czym mówią. Więc najpierw było o poprzednich świętach, które były lepsze. Potem o pogodzie. Modzie i zakupach, na które rzucają się głupcy, którzy mają przedświąteczną gorączkę. Potem o tym, że zaginął jakiś duch w narodzie, przez co nie wiedzieć czemu jest źle. O złych księżach i polityce. A na końcu o tym, że ciocia Małgosia mogła tak naprawdę przyjechać gdyby tylko chciała, bo tak już naprawdę naprawdę to nie chciała, bo jest leniwa. Podobnie jak leniwy jest wujek Rafał, który zrobił się sknerą i jest złym człowiekiem, bo gdyby był dobry, to by przecież przyjechał i przywiózł przynajmniej dzieciom prezenty, a dziadkowie żeby nie odwiedzili wnuków...

Sabince już nie chciało się słuchać tych wszystkich rzeczy. Szczerze mówiąc, nie rozumiała tego wszystkiego. Przecież wszyscy dzielili się opłatkiem, symbolem pojednania i przebaczenia w duchu Bożym. Poprosiła więc tatę, by ją zawołał, gdy już będzie mogła przeczytać Pismo Św. i poszła pobawić się do pokoju. A w przedpokoju usłyszała jeszcze, jak cicho ktoś mówi: Ale wasza mała urosła! A pamiętam jak jej nie chcieliście! Zrobiło się jej naprawdę przykro. Zaszyła się w kąciku i zaczęła płakać.

Niedługo potem zawołał ją tata. Nadeszła jej chwila. Oczy wszystkich obecnych zwróciły się na nią, gdy stanęła przed stołem z Pismem Św. Zaczęła czytać:

Nie oddawajcie złem za zło ani złorzeczeniem za złorzeczenie! Przeciwnie zaś, błogosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo.
Kto bowiem chce miłować życie
i oglądać dni szczęśliwe,
niech wstrzyma język od złego
i wargi - aby nie mówić podstępnie.
Niech zaś odstąpi od złego, a czyni dobrze,
niech szuka pokoju i niech idzie za nim.
Oczy bowiem Pana na sprawiedliwych [są zwrócone],
a Jego uszy na ich prośby;
oblicze zaś Pana przeciwko tym, którzy źle czynią.
Kto zaś będzie wam szkodził, jeżeli gorliwi będziecie w czynieniu dobra?
(1P 3:9-13)