Etykiety

piątek, 26 kwietnia 2013

Akcja "Dąb"


  ...
pod dęba silnym ramieniem przysiadłem
jak ptak znużony do gwiazd podróżą
tyle agresji chamstwa w życiu zjadłem
a wszystkie podłe uczynki tak nużą
oj daj odpocząć dębie ogromny
w cieniu twych ramion niechaj przystanę
aż grzech się wybieli a skrzydła wzrosną
i z martwych powstanę


Wiosna to wspaniały czas. Przyroda budzi się do życia a wraz z nią i my. Ostatnio Pan dał mi impuls, bym poszedł z Tomkiem pod dąb. Domyśliłem się dlaczego. Jak cała przyroda, wiosną drzewa budzą się do życia a dąb to w końcu król drzew. Zaczynają krążyć w nich soki, pobudzając je do życia. Od razu przyszło mi na myśl właściwe drzewo, rosnące na dużej polanie niedaleko naszego osiedla. Po drodze zrobiliśmy sobie zawody w ściganiu, więc mieliśmy dodatkową okazję do odpoczynku pod dębem. Przytuliliśmy się do króla drzew, chwilę pobyliśmy wśród jego gałęzi a potem wróciliśmy wzdłuż strumienia, przy okazji dzielnie go pokonując.
Jeszcze przed odejściem od króla polany, oczyma duszy widziałem, dlaczego ta wizyta była ważne akurat teraz. Zobaczyłem, jak pulsuje wspaniałą, świetlistą energią, która odzwierciedla wszystko to, czym jest istota tego drzewa. Wkoło nas cała przyroda emanowała bezinteresowną radością.
Dlatego właśnie teraz powinniśmy częściej chodzić na spacery do lasu. Drzewa są niezwykle przyjazne i chętnie się dzielą swą radością. Do tego wesołe trele ptaków, pierwsze kwiaty, pączki na drzewach… Czyż trzeba czegoś więcej, by na nowo cieszyć się życiem?


Tomuś z dębem.


kim jesteś chwilo na tej twarzy...




kim jesteś chwilo na tej twarzy
rozpięta w płótno zdarzeń
wszechobecna w dłutach pędzlach
na krawędzi życia węzłach

któż cię wpisał i czule wrysował
i ten świat w miłości zachował
w jednej chwili co rozpala
i na nowo
człowieka
ocala


Nie zabijaj swego dziecka!



Dzieci nasze słodkie...

         Jakiś czas temu byliśmy z synkiem na urodzinach u jego szkolnego przyjaciela. Jak zwykle na takich imprezach bywa, dzieci bawiły się osobno, a dorośli zabawiali się rozmową o wszystkim. Niejako przy okazji innych prezentów, na starcie każde dziecko dostało zestaw żelków, czekolady i draży czekoladowych co oczywiście zostało zaraz rozpakowane i zaczęte. Do tego na stole było pełno innych słodyczy, po które dzieci raz po raz bezwiednie sięgały. Nikomu nie przeszkadzało to, że dzieci jedzą co chcą i kiedy chcą. Nasz synek jako jedyny podszedł do stołu i przyniósł wszystkie otrzymane łakocie, pytając, czy i co z tego może teraz zjeść. Bo zgodnie z rodzinną umową, słodycze – i to zwykle domowej roboty – jemy w niedziele. Swoim zachowaniem wzbudził powszechne zainteresowanie i zdziwienie. Dał też dorosłym impuls do rozmowy na temat co dzisiejsze dzieci chcą jeść a czego nie. Szybko się okazało, że mamy mają z tym wielki problem bo dzieci właściwie  nie chcą jeść nic poza tym, co same wybiorą a wybierają to, na co mają ochotę.
– Gdy daję mu banana czy  jabłko, to on to zaraz wyrzuca – żaliła się jedna z mam. Więc lepiej by jadł cokolwiek… A teraz jest taki blady, ciągle mi choruje, już sami nie wiemy co i jak – dodała później, na zakończenie imprezy.
-       To dawaj mu soki, chyba macie sokowirówkę lub wyciskarkę? - podpowiedziałem.
-       Ale on nie będzie pił. Nie lubi.
-       To polubi. Nauczcie go tego. Dajcie mu to, zamiast słodkiego napoju. Każcie mu pić aż polubi. Ja w domu piję razem z synkiem. Trącam się szklaneczką, śmiejemy się, powtarzam mu, że to napój prawdziwych wojowników i to działa.
-       Wiesz, ale mój nie polubi. Zresztą mój mąż nie będzie tego pił...
         Taka mniej więcej była ta rozmowa. Wróciliśmy do punktu wyjścia. Stanęło na tym, że dziecko samo ustala co będzie jadło a że najbardziej lubi słodycze…
Jest to problem ogólny. Nachalnych reklam dla dzieci i szkolnych sklepików, w których dzieci „podmieniają” swoje szkolne śniadania. Problem właściwego bilansowania posiłków dla dzieci placówkach wychowawczych. Problem świadomości nas, jako rodziców…

Po powrocie z „imprezki”, nasz synek był słaby, zmęczony, „wymięty” jak mało kiedy. Podczas kąpieli wołał do mnie z płaczem a gdy przyszedłem, wskazał na brzuch:
-       Tato, boli mnie brzuszek...
-       To dobrze synku – odpowiedziałem przekornie.  - A wiesz dlaczego?
-       Wiem, od słodyczy...
-       Tak i to był twój wybór synku. Kocham cię i chcę dla ciebie jak najlepiej, ale sam wiesz jak się czujesz, gdy zjesz za dużo słodyczy...
Do wieczora jeszcze Tomuś miał problemy z brzuszkiem, aż w końcu zasnął wyczerpany.
         Nad ranem żona przytuliła się do mnie, wzburzona.
-     Jak można zabijać swoje dziecko!? Oni w ten sposób zabijają swoje dzieci! Czy tego nie widzą? – miała na myśli wczorajszą postawę rodziców.
-     Myślę, że nie zdają sobie z tego sprawy...
-     Jak nie zdają sobie sprawy, przecież to ich dzieci. Czy nie widzą, że dają im śmieci do jedzenia, i to w najważniejszym momencie ich rozwoju? Czy nie zdają sobie sprawy, że ich w ten sposób zabijają?
-     Myślę, że nie mają takiej świadomości...

         Dlatego postanowiliśmy o tym napisać.

środa, 24 kwietnia 2013

BUDYŃ WANILIOWY

Niby zwykły budyń, a jednak kryje w sobie niezwykły smaczek i jest świetną zdrową alternatywą dla wszelkiego rodzaju przesłodzonych deserów, oferowanych przez handel, które oprócz dwóch białych trucizn cukru i mleka zawierają barwniki, konserwanty i nie wiadomo, co jeszcze, czyli same zbędne, a przede wszystkim szkodliwe dla zdrowia składniki. I takie właśnie „śmieci” polecane są dla dzieci... A przecież tak niewiele potrzeba, by przygotować smaczny i zdrowy przysmak, który z pewnością zasmakuje maluchom i nie tylko:)


½ l mleka sojowego naturalnego bez cukru
1 budyń waniliowy bez cukru (np. Dr. Oetker)
1-2 łyżki cukru trzcinowego Muscovado nierafinowanego ciemnego
szczypta imbiru
syrop z karobu do polania


Do mleka dodaj cukier i imbir. Przygotuj budyń według przepisu na opakowaniu. Przelej do salaterek, polej syropem i pyszny, zdrowy deser gotowy!

Ciemne Muscovado nadaje budyniowi ciekawy smaczek, a karob niezwykły aromat i dodatkową słodycz.
Możesz część budyniu przelać do plastikowego pudełeczka, zakryć folią spożywczą, aby nie powstał kożuch, a po schłodzeniu przełożyć do lodówki. Następnego dnia zdejmij folię, skrop budyń syropem z karobu lub agawy, szczelnie zamknij i zapakuj dziecku do szkoły. Jest to jedno z ulubionych drugich śniadań naszego synka:)


wtorek, 23 kwietnia 2013

MUFFINY EKSTRA CZEKOLADOWE

Moi mężczyźni to łasuszki, uwielbiają czekoladowe smaki i łakocie... Specjalnie dla nich wyczarowałam dziś małe co nieco. Oczywiście musiało być mocno czekoladowo (według moich chłopaków) a przede wszystkim zdrowo (według mnie). Na szczęście są składniki i sztuczki, dzięki którym łakocie mogą być zarówno przepyszne, jak i super zdrowe, co pozwala zadowolić obie strony:)




1 szklanka świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy razem z miąższem
1 banan i 1 gruszka (bez skórki i gniazda nasiennego) zmiksowane blenderem na mus

¼ szklanki oleju z pestek winogron

½ łyżeczki naturalnego ekstraktu z pomarańczy

¼ szklanki drobnego cukru trzcinowego

½ szklanki kakao

1 pełna łyżeczka sody

1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

1½ szklanki mąki orkiszowej typ 630 (½ szklanki można zastąpić pełnoziarnistą mąką orkiszową lub pszenną graham)

1 łyżka octu jabłkowego

¾ tabliczki gorzkiej czekolady (u nas ulubiona gorzka 71% kakao Bio Vivani)

Sok pomarańczowy wymieszaj z ekstraktem z pomarańczy, musem bananowo-gruszkowym, olejem i cukrem. Dodaj kakao, proszek i sodę - wymieszaj. Następnie dodaj przesianą mąkę i dokładnie wymieszaj trzepaczką. Na koniec dorzuć czekoladę pokrojoną w kostkę i dolej ocet jabłkowy. Dokładnie wymieszaj. Formę na 12 muffin wyłóż papierkami do muffin i napełnij je (wychodzi mniej więcej po ponad 2 łyżki ciasta na muffina). Piecz w temp. 180°C przez około 20 minut. Sprawdź patyczkiem, jeżeli jest czysty po wetknięciu w muffina, oznacza, że babeczki są gotowe. 
Przed podaniem możesz polać syropem z chleba świętojańskiego.



Ekstra czekoladowe mufinki ze szklaneczką mleka sojowego i popołudnie nabiera niesamowitego smaku:)

środa, 17 kwietnia 2013

MLEKO KONOPNE




Mleko konopne jest jednym z moich ulubionych. Ma delikatny, lekko orzechowy smak i świetnie komponuje się z różnymi dodatkami w koktajlach. Można z niego również przygotować pyszne kakao (z dodatkiem naturalnego kakao lub z karobem), pamiętając jednak, by nie podgrzewać go zbyt mocno (maksymalnie do 40ºC), aby nie zniszczyć składników odżywczych. W przygotowaniu jest proste, zresztą jak każde roślinne mleko. Konopie charakteryzują się wysoką ilością wapnia i fosforu potrzebnych by mieć mocne kości, a także żelaza i potasu. W tych malutkich ziarenkach sporo jest też witamin zwłaszcza E i z grupy B, a także kwasów tłuszczowych Omega -3 i -6 w doskonałych proporcjach. Konopie zapewniają wszystkie niezbędne aminokwasy i dostarczają wysokiej jakości białka. Zastąpienie mleka krowiego konopnym przynosi wiele korzyści dla zdrowia. Między innymi sprzyja redukcji podwyższonego cholesterolu, wspomaga funkcjonowanie układu krążenia, wzmacnia serce i odporność, ma właściwości przeciwzapalne, reguluje metabolizm lipidowy. Mleko konopne poleca się dla dzieci i wszystkich dbających o zdrowie i zgrabną sylwetkę.


Warto wiedzieć: spożywanie mleka konopnego jest w pełni bezpieczne, gdyż nasiona z których się je przygotowuje to konopie siewne, wolne od psychoaktywnych substancji, które występują w liściach, kwiatostanie i łodygach konopi indyjskich.

1 szkl. nasion konopi
4 szkl. wody

Konopie zalej wodą tak aby sięgała ok. 4 cm ponad nasiona. Odstaw do namoczenia, najlepiej na noc. Następnego dnia przepłucz na sicie, przełóż do blendera, wlej 2 szkl. wody i miksuj (1-5 min. w zależności jaki blender posiadasz). W trakcie miksowania możesz dolać trochę wody. 


Po wyłączeniu blendera dolej pozostała wodę, a zawartość blendera przelej przez sitko, na którym wyłożona jest kilkukrotnie złożona gaza. 


Gdy już mleko odcieknie, złóż gazę i odciśnij pozostały płyn.


Gotowe. Przelej do słoika lub butelki i przechowuj w lodówce do 3 dni. Przed użyciem wstrząśnij, ponieważ na dnie tworzy się osad. 

Duchowe zwycięstwo nigdy nie jest nasze – ono pochodzi od naszego Wybawcy.


Zapraszam do zapoznanie się z blogiem Davida Wilkersona, który jest jak skrzynia pełna skarbów, poniżej jeden z nich (zamieszczam cały artykuł bo oddaje to, o czym pisałem wcześniej):

DAVID WILKERSON DEVOTIONS (Polish): „CHRISTUS VICTOR” by Gary Wilkerson:


"„Christus Victor”, to łacińskie wyrażenie, którego pierwszy kościół używał dla opisu Jezusa i Jego zadośćuczynienia. Proste tłumaczenie oznacza, „Nasze zwycięstwo nie jest w nas, ale w Chrystusie.” Jeżeli pokonujemy naszego wroga, kiedy szanse są pół na pół, mamy pokusę, by myśleć, „Wygrałem bitwę.” Ale kiedy nasz wróg ma 5 metrów wzrostu, kiedy go gromimy, a on powraca jeszcze mocniejszy, kiedy wykorzystaliśmy wszystkie nasze możliwości, kiedy załamaliśmy ręce i powiedzieliśmy, „Ja nie potrafię”, wtedy Bóg mówi, „Wreszcie jesteś tam, gdzie chciałem cię mieć.”

Zazwyczaj opowiadamy dzieciom historie ze Starego Testamentu nie po to, by uczyć je duchowych prawd, ale jako instrukcje moralne. Na przykład lekcja o Jonaszu jest zazwyczaj przedstawiana, jako, „Bądź posłuszny Bogu, albo będziesz miał poważne kłopoty.”

Większość z nas słyszała na szkółce niedzielnej historię o Dawidzie i Goliacie, jako, „Bądź odważny.” Kłopot z interpretacją historii Dawida polega na tym, że uczymy dzieci robić to, czego nie są w stanie zrobić. Żaden z Izraelitów nie byłby stanie przeżyć walki wręcz z Goliatem. Ta walka przekraczała możliwości najodważniejszego człowieka.

Podobnie też, kiedy mamy walkę duchową, nie wystarczy brawura i odwaga. Dawid wiedział, że nie mógł się równać z Goliatem. Właściwie, to nawet nie był żołnierzem; był za młody. Jedyna rzecz, w którą Dawid był uzbrojony, to chleb i ser dla jego braci. Ale różnica polegała na tym, że Dawid wiedział, iż ta walka należy nie do niego, ale do Boga. Kiedy usłyszał szyderstwa Goliata, oświadczył:

„Dzisiaj wyda cię Pan w moją rękę i zabiję cię, i odetnę ci głowę…. I dowie się całe to zgromadzenie, że nie mieczem i włócznią wspomaga Pan, gdyż wojna należy do Pana i On wyda was w ręce nasze.” (1 Sammuel 17:46-47).

Duchowe zwycięstwo nigdy nie jest nasze – ono pochodzi od naszego Wybawcy. W tej historii Dawid jest obrazem Wybawcy, Chrystusa. On odcina naszą rozpacz i cierpienie z autorytetem, któremu nie sprosta żaden demon. Goliat nie miał szans tego dnia z jednego powodu: Ta walka należała do Pana."

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Miłość




 
miłość

o miłości napisano tak wiele
że ma skrzydła motyla
za rączkę chodzi i głaska czule
w kąciku cicho szlocha i śle długie listy
a nawet cierpliwie znosi fochy i łaskawie przebacza

ale któż ją zrozumie że na boso chodzi
łapkę wyciąga po kawałek chleba
kto zauważa jak z głodu brzuch jej puchnie
i umiera z pragnienia

czy ktoś widział ją na dywaniku u szefa
jak szuka poklasku u stóp polityków
lub w rodzinie jak przez lata wzrasta
a potem tak po cichu znika

nieskończenie cierpliwa ta pani
serca otwiera i oczy zamyka
tak lekko piękno i dobro rozdaje
brzydkie przytula zła czule dotyka

w ciszy wzrasta jak chleb nasz powszedni
każdemu dostępna bez kartek limitów
taka prosta nie zważa co myśmy za jedni
nachalnie się wprasza nie trzeba świeczników

...

o miłości śpiewają w każdym języku
kawałkują i dzielą choć jest niepodzielna
a me serce ją chłonie jak najświętszy pokarm
a ma dusza w niej wzrasta i śpiewa
ocala do nieba

niedziela, 14 kwietnia 2013

Lody truskawkowe 100% roślinne

Przygrzało, aż się nam lodów zachciało:)

Wow, dziś było naprawdę pięknie i cieplutko. Wiosna wreszcie przegnała szarą zimę i rozpromieniła się na całego. Kochamy słońce, ciepełko i lody! Tęskniliśmy za tym trio przez dłuuuugie miesiące, aż w końcu przygrzało wyjątkowo przyjemnie. Sezon na kręcenie lodów czas zacząć! :D


Lody truskawkowe

1 szkl. orzechów nerkowca
ulubione mleko roślinne
400 g mrożonych truskawek (w sezonie świeże)
2 dojrzałe banany
3 łyżki inuliny*
2 łyżki syropu z agawy
kilka kropli ekstraktu z wanilii

Nerkowce zalej mlekiem roślinnym, tak aby były całe zakryte. Odstaw do namoczenia na 2-3 godziny. Po tym czasie przełóż wraz z mlekiem do blendera, dodaj inulinę, syrop z agawy, ekstrakt z wanilii, truskawki i pokrojone banany. Całość miksuj dodając stopniowo mleko roślinne (mleka dodaj tyle, aby uzyskać kremową konsystencję). Gdy uzyskasz już gładką konsystencję, przełóż całość do płaskiego, szerokiego pojemnika, zakryj i wstaw do zamrażalki. Po godzinie wyjmij i dokładnie wymieszaj. Ponownie wstaw do zamrażalki na ok. godzinę, znów wyjmij i dokładnie wymieszaj. Tę czynność powtórz jeszcze raz. Po trzeciej godzinie lody są już gotowe. 


Teraz wystarczy je dokładnie wymieszać i przełożyć do pucharków. Polaliśmy je syropem z chleba świętojańskiego i rozkoszowaliśmy się... rozkoszowaliśmyyyy... mniamu mniam:)


Jeśli po trzech mieszaniach zostawimy lody w zamrażalce, aby spałaszować je później warto przed podaniem wcześniej przełożyć je do lodówki by zmiękły, ponieważ w zamrażalce zamarzną na kość;)

*Inulina jest prebiotykiem, stanowiącym pożywkę dla pożytecznych bakterii jelitowych, takich jak Lactobaccillus czy Bifidobacterium. Bakterie te, inaczej probiotyki (z greki: wspierające życie) są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania całego organizmu. Inulinę można kupić w sklepach ze zdrową żywnością. Występuje w wielu roślinach, ale najczęściej pozyskuje się ją z korzeni agawy, cykorii lub topinamburu.

Lody można również wykorzystać do przygotowania pysznych szejków. Wystarczy zmiksować np. świeżego ananasa i mango z lodami (dodajemy mocno zamrożone) i mlekiem roślinnym.

Zrobienie lodów zabiera trochę czasu, trzeba pilnować, by wymieszać je w odpowiednim czasie, co nadaje im lepszą konsystencję, więc jeśli lubisz zdrowe domowe lody warto zaopatrzyć się w specjalne urządzenie. Ja jutro właśnie tak zrobię!


Kwiatki Brata Elizeusza: Jak „zaprogramować" serce do modlitwy?




Fragment wywiadu jaki latem 2011 r. przeprowadziliśmy z Bratem Elizeuszem, pustelnikiem z Radochowa, który już od przeszło 12 lat modli się za wszystkich i rozważa Słowo Boże. Na podstawie tych rozmów i wewnętrznych rozważań powstała książka pt. "Pustelnia z Widokiem Na Raj" i niektóre wiersze z tomiku "trwałem umarłem rodzę się żyję".

"Barka" z Eleni






Pieśń Barka wykonywana m.in. przez Eleni podczas 14 Festynu Parafialnego parafii im. Brata Alberta w Zielonej Górze.

O nas




      Cieszy nas każdy przejaw życia, w którym staramy się nie przegapić nawet tych najmniejszych śladów Wielkiego Stwórcy. Pewnie dlatego lubimy wędrować po Jego ścieżkach. Duchowych obłokach i dzikich górskich szlakach. Owocem tych wędrówek przez życie jest między innymi nasza twórczość - nasza pasja.
     Z głową w chmurach, ale pochyleni do Ziemi, czerpiemy z bogatej palety różnych kolorów, którymi Genialny Artysta ubarwił ten świat. Staramy się pisać odcieniami tęczy i srebrzyć kliszę zamglonymi odcieniami boskiej proporcji. Dlatego malujemy poezją, opowiadamy prozą, utrwalamy fotografią.

Więcej o nas możesz przeczytać na zaprzyjaźnionym blogu Sabinki

sobota, 13 kwietnia 2013

NIEBO W BUZIAKU czyli veganRAFAELLO

Kto ma ochotę na niebiańskie łakocie? i to w super zdrowym wegańskim wydaniu! Takie "Rafaello" można zajadać bezkarnie, bo jego składniki to samo zdrowie, no i nie zamienia się w wałeczki tłuszczu tu i ówdzie! Sprawdźcie koniecznie, zróbcie i podjadajcie na zdrowie! :D




1 szkl. suchej białej fasoli

1 szkl. wiórek kokosowych* + dodatkowo do obtoczenia

5 łyżek oleju kokosowego

ok. ½ szkl. mleka roślinnego (dobrze pasuje migdałowe lub sojowe)

1-2 łyżki syropu z agawy

kilka kropli ekstraktu z migdałów

migdały blanszowane (można kupić już obrane lub przygotować samemu)



Fasolę przebierz, umyj, zalej wodą i odstaw do namoczenia (najlepiej na noc). Następnego dnia odcedź fasolę, zalej świeżą wodą i ugotuj do miękkości. Olej kokosowy podgrzej na małym ogniu, aby stał się płynny. Wszystkie składniki, oprócz blanszowanych migdałów, blenduj przez kilka minut do uzyskania gładkiej masy. Pamiętaj, by mleko dodawać stopniowo i tylko tyle, aby uzyskać odpowiednią, dość gęstą, konsystencję. 




Masę przełóż do lodówki i schładzaj przez kilka godzin, aby zgęstniała. Z zimnej masy formuj w dłoniach małe kulki, do środka każdej wkładając blanszowanego migdała. Każda kulkę obtocz w wiórkach kokosowych. Przechowuj w lodówce. 



*kupując wiórki kokosowe wybieraj bio, ponieważ są wolne od konserwantów 
 

Nie lękajcie się: podsumowanie

Miałem sen...

    Zaczepiła mnie pewna kobieta. Spojrzałem na nią. I było to wejrzenie Boga na Człowieka.
     Chwilę później ona leżała na ziemi a ja pochylałem się nad nią. Wkoło nas był tłum ludzi świadomych ważnego wydarzenia, które właśnie miało się odbyć w jej życiu. Ktoś z tłumu lekko podtrzymywał głowę tej kobiety.
     Wejrzałem na nią oczyma duszy. Zobaczyłem jej nędzę i tym, kim mogłaby być. Ogromnie się WZRUSZYŁEM. Wiedziałem, skąd się wzięło jej ogromne napięcie i cierpienie w życiu. Widziałem jej lęki i zwątpienia. Widziałem też ich źródło. Zrozumiałem, że do tej pory była w życiu sterowna przez innych. To inni mówili jej, co i jak ma robić. Od dziecka pozwalała sobą manipulować i nieświadomie przyjmowała na siebie zło, uznając je za własne. Była manipulowana i nie trafiła na nikogo, kto by jej to uświadomił. Wzruszyłem się i zapłakałem nad jej życiem, które odczułem JEDNYM MGNIENIEM.
     Spojrzałem w jej oczy. Wejrzeniem czystym, pełnym niezmierzonej MIŁOŚCI i DOBROCI, które było jak balsam dla jej umęczonego ducha. Zrozumiałem, że TAK PATRZY BÓG NA SWE UMIŁOWANE DZIECI. TAK PATRZYŁ JEZUS, GDY UZDRAWIAŁ.
     Jej oczy były puste. Nieobecne. Ciemne. Siedział w nich demon.
     Położyłem na nią lewą dłoń i rozkazałem mu ją opuścić. Duch Boży spoczął na mnie. Poczułem niewyobrażalną siłę, która przeszła przez mnie i zaczęła wyciągać z niej zło. Byłem bezpieczny a jednocześnie poczułem lęk, bo Moc ta wsysała go do mnie, w moje ciało. Nie myślałem, nie spodziewałem się, że to tak działa. Sądziłem, że Pan zabiera to zło. Teraz zrozumiałem, dlaczego mistycy biorą cierpienia, „krzyże” innych na siebie a Pan daje im siłę, by w niesieniu ich wytrwali.
     Lękając się, mimowolnie zakryłem się przed nią prawą ręką. Ale i tak MOC robiła swoje. Dusza kobiety została oczyszczona i napełniona światłem ZROZUMIENIA. Wiedziała, co się stało. Była w komunii z Bogiem.


***
    
     Do rana już nie mogłem zasnąć. To, co widziałem a w zasadzie JAK widziałem sprawiało, że nie sposób tego opisać. Pan pozwolił mi spojrzeć Swoimi oczami. Było to wejrzenie TOTALNE, pełne niewyobrażalnej MIŁOŚCI, którą nie umiem opisać. To wejrzenie odczytało całą historię tej kobiety. Pan wejrzał nim na człowieka, na jego nędzę i ułomność i WZIĄŁ GO W OBJĘCIA. Bóg pozwolił mi zrozumieć, że w ten sposób pochyla się nad nami jak nad swymi ukochanymi dziećmi, których UWIELBIA KOCHAĆ.
     Ujrzana historia kobiety nie była typową retrospekcją jej życia, co jak dotychczas myślałem, będzie czymś w rodzaju wyświetlanej taśmy z naszego życia. Było to CAŁOŚCIOWE i TOTALNE wejrzenie na nędzę żywota kogoś, kto kocha nas bezgranicznie i zrobi wszystko, by miłością swą się podzielić. Gdy o tym myślałem, mogłem tylko płakać...

     Myślę, że przez ten sen Pan pokazał mi prawdziwy obraz i motywy „duchowej walki”, które powinny nami kierować, gdy modlimy się za kogoś. Pokazał, że jedynym i prawdziwym powodem, dla którego powinniśmy to robić, jest głęboka, niesamolubna MIŁOŚĆ DO DRUGIEGO CZŁOWIEKA. To Bóg, i tylko i wyłącznie On daje nam impuls i obdarza MOCĄ do takiej walki. Stajemy do niej tylko na wyraźne Jego wezwanie, bo tylko pełne z Nim zjednoczenie gwarantuje nam sukces. W ten sposób każde duchowe zwycięstwo jest dziełem Boga. Wypływa z Jego Woli i dzieje się na Jego chwałę.


Obym nigdy nie zapomniał takiego wejrzenia...

ps. Polecam film Nieokiełznana Miłość.

piątek, 12 kwietnia 2013

Pizza wegańska

Dziś zrobiłam moim chłopakom niespodziankę. Zagadywali mnie od dłuższego czasu, że mają wielką ochotę na pizzę, ale przed świętami pościliśmy, a po świętach jakoś nie miałam natchnienia... Dziś jednak coś mi powiedziało, że to dobry dzień na pizzę, więc zakasałam rękawy i zagniotłam ciasto. Moi panowie byli bardzo uradowani, ja zresztą też, bo pizzę uwielbiam, yummi:)

Weekend zaczął się dobrze!

ale, ale czy słyszę, jak ktoś mówi, że pizza to niezdrowe jedzenie...? A tu przecież pokarm dla Ducha, czyli zdrowo miało być... I tak jest, przekonajcie się sami:)


Pizza wegańska

3 szkl. mąki orkiszowej typ 630

1 szkl. mąki pszennej graham

łyżka syropu z agawy

saszetka drożdży suszonych (7g)

łyżeczka soli himalajskiej (może być też inna nieoczyszczona)

4 łyżki oliwy

ok. 1,4 szkl. ciepłej wody



W dużej misce wymieszaj wszystkie składniki. Wodę dolewaj stopniowo, może się okazać, że wystarczy mniej lub będzie potrzeba ciut więcej. Wyrabiaj dokładnie ciasto przez kilka minut rękoma nasmarowanymi oliwą. Ma być miękkie i elastyczne. 

 
Wyrobione ciasto przełóż do miski lekko wysmarowanej oliwą, nakryj ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. 
 
 
Po ok. 2 godz. wyrób ciasto jeszcze raz, znów zakryj i odstaw. Gdy wyrośnie, lekko je zagnieć i rozwałkuj na pożądane wielkość, kształt i grubość. Możesz zrobić małe pizze lub dużą, lub też calzone. Ułożone na blaszce ciasto skrop odrobiną oliwy, rozsmaruj. Następnie nałóż/rozsmaruj trochę przecieru pomidorowego, oprósz oregano. Na taką bazę możesz nakładać ulubione dodatki. U nas były takie: szpinak, czosnek, brokuły i pieczarki. Na to pokrojone w plasterki tofu skropione sosem sojowym strong Tamari i oprószone przyprawą: suszone pomidory z czosnkiem i bazylią. Całość delikatnie skrop oliwą, no i do mocno nagrzanego piekarnika. Teraz pozostało tylko cierpliwie poczekać i już za chwileczkę, już za momencik... Aromat rozchodzi się po całym mieszkaniu, zwabione chłopaki nadciągają do kuchni. Duża blaszka wypełniona po brzegi pyszniutką pizzą. Łasuchowanie czas zacząć! :)


Do pizzy oczywiście musi być sos. 
My czosnkowy! Tomek przecier pomidorowy:)



Sos czosnkowy

½ szkl. łuskanego słonecznika

½ łyżeczki musztardy*

łyżka syropu z agawy

½ łyżeczki soli himalajskiej

¼ łyżeczki soku z cytryny

niecała łyżka octu jabłkowego

ok. 100 ml oliwy

gorąca woda, ale nie wrzątek

*Wybieraj musztardę z octem jabłkowym lub winnym. Wystrzegaj się z octem spirytusowym. 


Słonecznik zalej wrzątkiem ok. 1 cm ponad nasiona. Odstaw na kilka godzin do napęcznienia. Następnie odcedź, przełóż do blendera, dodaj pozostałe składniki i ok. 6 łyżek gorącej wody. Wszystko dokładnie miksuj, aż sos nabierze gładkiej konsystencji. Jeśli trzeba, dolewaj stopniowo gorącą wodę, tak aby uzyskać odpowiednią gęstość. Przełóż sos do miseczki, dodaj 5-6 ząbków czosnku (możesz więcej lub mniej) przeciśniętych przez praskę oraz łyżeczkę suszonych listków lubczyku. Wymieszaj, wstaw do lodówki, by sos się dobrze schłodził.
 


stojąc na skraju nieba



stojąc na skraju nieba
 
jeśli rozsnuwasz Miłość po bezdrożach
pochwalona bądź dnia każdego łasko
źródła Twe pełne i w rozkwicie
usta me czyste i w zachwycie

w pieśń osnute serce rozpalone
w dnia każdego codzienny różaniec
ocalone płomieniem niezwykłym
szeptem tego co nienazwane
a o czym szumią każdego dnia trawy
o czym szczygieł radośnie śpiewa
śpiewają drzewa

dlatego stoję przez Tobą Panie
na skraju nieba
i śpiewam




ciepłe Twe dłonie Panie
gdy pulsuje w nich życie
zasypiam w nich spokojny i ufny
jak dziecko co wtula się w misia

a oczy Twe pachną niebiesko
maciejką pod bezchmurnym niebem
lawendą siostrą stokrotki
gdy w zbożu zazieleniasz się bosko

i spokojny jestem Panie
gdy łza z Twej źrenicy spada
obmywa korę drzew starych
słyszę jak las o tym gada
słyszę jak śpiewają sady
jak cieszą się owady

wieczorem gdy świat przystaje
anielska w ciszy muzyka
głos Twój staje się czy zanika

szeroko jak rzeka
życie się pnie do przodu

a człowiek czeka

gdy Twe serce oddaje się całe
i nie narzeka

tylko tak...



tylko tak...

…tylko tak żeby było najprościej
tylko tak by pomału dać wyraz
na przekór powoli i szybciej w przestworza
głośno i cicho tak tylko gdzieś tam

tu tylko na chwilę zaraz tam dłużej
i więcej i szerzej garść piasku do ręki
po kartce szeleszcząc i kreską w naturze
po murze i cegłą w strukturze na siłę

a życie tak tu tam to i teraz
gdzie bądź jakkolwiek dłużej na chwilę

piórko zatacza krąg i opada
trwałem umarłem rodzę się żyję…




szczęście malutkie jak listek



paradoks istnienia
jesteś wciąż gdy cię już nie ma
jak miłość i samotność
smutek i szczęście
płyną niezmiennie
gdy trwa ziemia


w dzień myślisz a już noc cię pokrywa
budzisz się a kogoś obok już nie ma
czas się dopełnia jak księżyc zanika
tęskniąc w niepamięć


a malutkie szczęście w ciepłych kalesonach
drepcze przy tobie i łapie za nogawkę
szepcze do ucha z wysokiego drzewa
włazi ci w oczy tuż obok strumienia


tak nieuchwytne a takie nachalne
bezczelne jak babcia i teściowa
smak czasu w świeżym razowcu
skrawek nieba w kawałku chleba


tu jesteś gdy już cię nie ma



Psalm



jak zadbać o ciało i duszę

bądź jak elf
owinięty w trawę
pochylony do Ziemi
radosny z okruszka chleba
na czole twym królewski diadem lśni
a w ręku laska wędrowca
na ramieniu przysiada motyl
ptaki wskazują kierunek
wonne zioła kołyszą się gdy zmierzasz
szmer strumienia wypływa z ust twoich
stopy twoje całują Ziemię
Ziemia oddech swej duszy ci daje
lśni
twoja dusza drży
pomnożona łaską
kiedy wchodzisz w Światło
dni
bądź
Duchu Święty Przyjdź
Dodaj znów mi sił
bym mógł pełnią żyć
chwil


Wiersz z tomiku trwałem umarłem rodzę się żyję

wiara


człowiek jak Ikar
wklęsły w sufit profil
szybą po palcu
mierzę upadek kropli
aż tyle
dystansu
w uchu od szpilki

po co lecieć na księżyc
kiedy serce na parapecie

Święta nasza rodzina

Nierozerwalność małżeństwa

Wybrał się stamtąd i przyszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu ściągały do Niego i znowu je nauczał, jak miał zwyczaj. 2 Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. 3 Odpowiadając zapytał ich: "Co wam nakazał Mojżesz?" 4 Oni rzekli: "Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić". 5 Wówczas Jezus rzekł do nich: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. 6 Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: 7 dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę 8 i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. 9 Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!"
10 W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. 11 Powiedział im: "Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. 12 I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo". (Marek 10, 1-12).


      Czy myślałeś nad tym, dlaczego szatan najbardziej atakuje rodzinę? Sprawia, że tak wiele związków przeżywa kryzys? Małżonkowie przestają znajdować w domu wytchnienie a z czasem staje się on areną niekończących się, wzajemnych zmagań, których finałem jest coraz częściej rozwód. Widok walczących rodziców niszczy psychikę dzieci, rujnuje ich dusze. Chroniczne zabieganie i brak czasu na rozmowy z dziećmi sprawiają, że szukają one innego towarzystwa, innych autorytetów i poza domem przechodzą kolejne ważne dla nich inicjacje. Pobłogosławiona przez Boga rodzina rozpada się. Dla dzieci to prawdziwa tragedia. Rodzina to największy skarb, jaki mamy na ziemi. Gdy się rozpada, rozpada się jakaś część nas samych.
      W wielu przypadkach małżonkowie żyją ze sobą ale obok siebie. Mijają się każdego dnia w drodze do pracy a na weekendy umawiają się ze swoimi kolegami. To smutna prawda współczesnych czasów. Ale rzecz ciekawa, podczas gdy wiele małżeństw przechodzi kryzys, ich dzieci mają te same cele w życiu, które wcześniej mieli ich rodzice. Współczesne badania na tym polu wskazują, że na pierwszych miejscach największych wartości w życiu młodzież wskazuje właśnie rodzinę. Nie praca, kariera, pieniądze – to wszystko jest na dalszych miejscach, ale właśnie rodzina, zgodna, pełna miłości jest tym, czego młody człowiek obecnie pragnie najbardziej. A miłość pochodzi od Boga...
      Tak wróciliśmy do punktu wyjścia. Zazwyczaj zawieramy związek z miłości, przed Bogiem i bliskimi obiecując żyć dla siebie i wspierać się nawzajem. Jesteśmy pełni wiary i nadziei, radośnie kroczymy naprzód mimo trudnych często początków. Bóg jest z nami. Dopełnimy się. Poprzez akt małżeństwa Bóg zawiera z małżonkami przymierze. Daje im swoje słowo, że cokolwiek by się nie stało, jakiekolwiek przeszkody nie stałyby na ich drodze, to On jest z nimi. Wystarczy tylko zwrócić się do Niego, poprosić o pomoc. On dopełni naszą miłość swą Miłością. W praktyce jednak człowiek często o tym zapomina a z czasem przestaje pielęgnować ofiarowaną Miłość. A gdy ona zanika, w związek wkrada się szarość. Pojawia się stagnacja, problemy ze wzajemną uczciwością, zagrożona jest wierność. Powoli zapominamy, że małżeństwo jest naszym przymierzem z Bogiem. I że to Jego obecność w naszym życiu nadaje mu prawdziwy, głęboki wymiar i sens. Zapominamy, że Pan dał nam gwarancję swej miłości w osobie swego umiłowanego syna.
    W osobie kobiety i mężczyzny razem Bóg zawarł pełnię człowieczeństwa. Jedno ma to, czego brakuje drugiemu i dopiero razem są w pełnym tego słowa znaczeniu CZŁOWIEKIEM. Ewa jest częścią Adama. W obliczu Boga, w przymierzu z nim, tworzą jedno duchowe ciało. Każe z nich wnosi też do związku określone dary i możliwości, którymi małżonkowie wzajemnie się dopełniają. I do czasu, gdy tak właśnie jest, jedno wspiera i szanuje drugie, miłość krąży między nimi. Jeżeli mężczyzna kocha i adoruje swoją żonę, do czego został powołany, nie będzie miała ona problemów z właściwym wypełnianiem swojej roli w małżeństwie. Podobnie jeśli on nie będzie czuł pomocy i wsparcia ze strony żony do swych działań, może mimowolnie zacząć zwracać swą uwagę na inną. Ale dopóki dwoje kochających się małżonków trwa w miłości, co oznacza że jest między nimi Bóg w osobie Ducha Świętego, to ich miłość wzrasta wraz z nimi i objawia się w nich CZŁOWIEK w pełnym znaczeniu tego słowa.
      Dwie połówki, kobieta i mężczyzna, sami z osobna, nie żyją pełnią. Na poziomie duszy zawsze będą odczuwać ten brak. Prawdziwe dopełnienie dostępne jest tylko w uświęconym przez Boga związku. Uświęconym, czyli pobłogosławionym Jego łaską. Bo dopiero wówczas, gdy związek dwojga kochających się ludzi zaprasza do siebie Boga, opiera na nim swoje najważniejsze decyzje, dopiero wówczas związek ten jest uświęcony i prawdziwie pełny. Mieszka w nim Duch Boży, małżonków prowadzi Boża Miłość. Wtedy też dokonywane wspólnie ich wybory życiowe uświęca sam Pan Bóg.
      Symbolicznym obrazem tej jedności małżeństwa z Bogiem jest widok świętej rodziny, Marii, Józefa i Pana Jezusa, który uświęca całą rodzinę i duchowo ją wieńczy. Jak ta rodzina, tak i my oddajmy swe życie, nasze małżeństwo i rodzinę Jezusowi, który uświęci nasze działania i napełni ją swym Duchem a wówczas będziemy wzrastać w Bożej Miłości, każdego dnia korzystając z Bożych błogosławieństw.