Przeto
czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na
chwałę Bożą czyńcie
(1
Kor 10, 31)
Czy
jesteśmy chrześcijanami zawsze? W każdym miejscu i czasie? Czy
czujemy się nimi tylko wtedy, gdy wymagają od nas tego obowiązki
religijne, czyli zwykle w niedziele i kościelne święta? A kim
jesteśmy w miejscu swojej pracy? „Bogiem” - szefem, nisko
opłacanym robotnikiem? Samotnym żaglem na bezkresnym oceanie, może niewolnikiem na galerze? Gdyby zapytać chrześcijanina o wiarę w
miejscu pracy, myślę że zdecydowana większość udzieliła by
odpowiedzi w rodzaju: „Tu się pracuje a nie modli”, oddzielając
sferę duchową od swego miejsca pracy. Zdecydowana większość
chrześcijan wskazała by na pracę jako na coś świeckiego,
czynność typowo ziemską, „materialną”, której nie należy
mieszać ze sprawą wiary. Tymczasem Pan jest Bogiem zazdrosnym,
który domaga się od nas nieustannej uwagi, dzień po dniu, rano, w
południe i wieczorem, 24/24! A cokolwiek robimy, winniśmy robić ku
Jego chwale.
Nie
będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił
żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko,
ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod
ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im
służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym,
który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego
pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś
łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i
przestrzegają moich przykazań.
(Wj
20, 3-6)
Praca
dla Boga, który jest nad szefem, odsuwa nas od zła tego świata,
kierując ku królestwu niebieskiemu. Zazdrość Pana związana jest
z ogromną miłością jaką dla nas ma. Miłością, w której nie
ma miejsca na „trzeciego”. Gdy pracujesz dla pieniędzy, one są
głównym powodem i celem pracy – pracujesz dla mamony, księcia
tego świata. Osiągniesz swój cel kosztem całkowitego się
zaprzedania, ściągając na swoją rodzinę boży gniew. Gdy w pracy
skierujesz swe myśli ku Jezusowi, oddasz mu ją, prosząc o
prowadzenie, On zrzuci twe jarzmo niewolnictwa z twego serca,
jakiekolwiek by nie było to i sprawi, że znajdziesz spokój.
Przyjdźcie
do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was
pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo
jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz
waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie".
(Mt
11, 28-30)
Pan
uwolni cię od lęku i strachu. A gdy mu zawierzysz, nie pozwoli byś
również cierpiał głód. Gdy trzeba, ześle mannę z nieba.
Przecież jesteś Jego ukochanym dzieckiem. Synem marnotrawnym,
któremu rzuca się na szyję, dając wszystko to, co najlepsze.
Ukochanym dzieckiem, zaplanowanym przed stworzeniem tego świata.
Zanim
ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię,
nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię.
nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię.
(Jr
1, 5)
Pan
nas zna. Po imieniu. Jesteśmy chrześcijanami nie tylko od święta.
Jeśli prawdziwie kochasz Pana Boga i masz w sercu Jezusa, żyjesz z
nim każdego dnia. Jesteś z Nim o poranku, i w pracy, i gdy
kładziesz się spać. Wszystko mu powierzasz a On prowadzi cię
przez życie. Dosłownie. Wskazuje najlepsze rozwiązania dla domu i
pracy. Napełnia serce miłością i pomnaża daje chleb, gdy trzeba.
Bo On woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je (J 10,
3).
Gdy
serce jest pełne Jego Miłości, to światło chrześcijanina świeci
wkoło tego ciemnego świata i jest on żywym świadectwem w pracy.
Nie boi się pracy. Pracuje uczciwie. Nie wstydzi się wiary. Mówi o
żywym Bogu. Nie boi się służyć. Służy pomocą. Wie, że jest
ukochanym dzieckiem Boga – Tatusia, który ma dla niego to, co
najlepsze.
Przypatrzcie się ptakom w
powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a
Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi
niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną
chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się
zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną:
nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym
swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc
ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone,
Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary?
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść?
co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to
wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że
tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo
<Boga> i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam
dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy
dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej
biedy.
(Mt
6, 26-34)
A
ty?
Kim
jesteś w pracy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz